Witajcie,
To szydelko, to ma jednak nade mna wladze...tak mnie kusilo i kusilo, ze odlozylam haft i zrobilam w weekend taka oto serwetke.
Serwetka robiona kordonkiem rozm.10 i szydelkiem 1.5mm
Srednica po ukonczeniu 64cm
No i jak widac ostatnie 2 rzedy zrobione kordonkiem w kolorze naturalnym.
Tak jak hortensje w moim ogrodzie zmieniaja kolory, tak i ta serwetka nabrala takiego klimatu przedjesiennego
Zalaczam wzor dla chetnych
Pozdrawiam serdecznie, Kamilla
wtorek, 30 sierpnia 2016
sobota, 27 sierpnia 2016
"Dziewczynka w czerwonym plaszczyku" - Roma Ligocka
Witajcie,
Dzisiaj w ramach zabawy u Oxfordki
przedstawiam Wam ostatnio przeczytana ksiazke. Literka wyzwaniowa na ten miesiac jest "L"
Tytul: Dziewczynka w czerwonym plaszczyku
Autor: Roma Ligocka
Wydawnictwo Literackie, 2010 (wersja elektroniczna)
Ilosc stron: 291
Roma Ligocka jest polska malarka i pisarka , ktora urodzila sie w 1938 roku w Krakowie. Urodzila sie tuz przed wybuchem wojny i ta ksiazka jest wlasnie o tym jak te pierwsze lata zycia odcisnely sie pietnem na jej calym zyciu.
"Dziewczynka w czerwonym plaszczyku" jest ksiazka autobiograficzna. Autorka zostala zaproszona do obejrzenia premiery filmu "Lista Schindlera" i ogladajac film w malej dziewczynce rozpoznala siebie. To sklonilo ja do napisania tej ksiazki.
Rowniez byl inny powod i tu zacytuje fragment ze stony 290
"Autorka, majac swiadomosc, iz nigdy nie byla i nie bedzie w stanie wyrazic w dostateczny sposob wdziecznosci wobec calej rodziny Kiernikow,
pragnie ta ksiazka przyczynic sie do tego, by przetrwala pamiec o ludziach, ktorzy gotowi byli narazic wlasne zycie, by ocalic zycie innym."
Roma, jako mala, kilkuletnie dziewczynka, przebywa w krakowskim gettcie, patrzy jak codziennie ludzie cierpia zimno, glod, choroby i smierc. Male dzieci widza cierpienia i smierc najblizszych , a czesto same gina w bestialski sposob. Roma jest swiadkiem jak strzelano do ludzi, jak rzucono niemowleciem o ziemie. Krew lala sie ulicami kazdego dnia, a to nie moglo pozostac bez oddziwieku na psychike tak malego dziecka. Te wszystkie koszmary powracaja do niej we snach przez wiele, wiele lat.
Mozna smialo powiedziec, ze na przygladzie Romy widzimy w jak bestialski sposob zabrano dziecinstwo milionom niewimnnych dzieci. Roma przezyla, ale wielu z nich nie mialo tyle szczescia. Mimo, ze ona przezyla, to nie potrafila byc szczesliwa, bo zawsze wracaly do niej te koszmary. Obrazy z wojny, z getta spowodowaly, ze cale zycie walczyla z depresja i naduzywala lekow, co o malo nie przyplacila zyciem.
Jest to ksiazka, ktora na dlugo zapada w pamieci czytelnika. Dla kogos, kto nigdy nie musial zyc w czasach wojny , tym bardziej jest to trudne do uwierzenia przez co inni przechodzili, jak dramatyczne bylo zycie ludzi wczasach wojny. Bylo to zycie, w ktorym trzeba bylo kazdej minuty walczyc o przetrwanie. Romie i jej mamie udalo sie dzieki polskiej rodzinie, ktora ich ukrywala.
Dodatkowa ciekawostka jest fakt, ze Roman Polanski byl kuzynem autorki i rowniez on, jako maly chlopiec przewija sie we wspomieniach autorki.
Ksiazka zawiera wiele zdjec z prywatnych zbiorow autorki.
Czytajmy ksiazki autobiograficzne, literature faktu, bo dzieki takim ksiazkom uczymy sie historii, a tragedie jak ta nigdy nie zostana zapomniane i miejmy nadzieje, ze nigdy sie nie powtorza.
Pozdrawiam, Kamilla
Dzisiaj w ramach zabawy u Oxfordki
przedstawiam Wam ostatnio przeczytana ksiazke. Literka wyzwaniowa na ten miesiac jest "L"
Tytul: Dziewczynka w czerwonym plaszczyku
Autor: Roma Ligocka
Wydawnictwo Literackie, 2010 (wersja elektroniczna)
Ilosc stron: 291
Roma Ligocka jest polska malarka i pisarka , ktora urodzila sie w 1938 roku w Krakowie. Urodzila sie tuz przed wybuchem wojny i ta ksiazka jest wlasnie o tym jak te pierwsze lata zycia odcisnely sie pietnem na jej calym zyciu.
"Dziewczynka w czerwonym plaszczyku" jest ksiazka autobiograficzna. Autorka zostala zaproszona do obejrzenia premiery filmu "Lista Schindlera" i ogladajac film w malej dziewczynce rozpoznala siebie. To sklonilo ja do napisania tej ksiazki.
Rowniez byl inny powod i tu zacytuje fragment ze stony 290
"Autorka, majac swiadomosc, iz nigdy nie byla i nie bedzie w stanie wyrazic w dostateczny sposob wdziecznosci wobec calej rodziny Kiernikow,
pragnie ta ksiazka przyczynic sie do tego, by przetrwala pamiec o ludziach, ktorzy gotowi byli narazic wlasne zycie, by ocalic zycie innym."
Roma, jako mala, kilkuletnie dziewczynka, przebywa w krakowskim gettcie, patrzy jak codziennie ludzie cierpia zimno, glod, choroby i smierc. Male dzieci widza cierpienia i smierc najblizszych , a czesto same gina w bestialski sposob. Roma jest swiadkiem jak strzelano do ludzi, jak rzucono niemowleciem o ziemie. Krew lala sie ulicami kazdego dnia, a to nie moglo pozostac bez oddziwieku na psychike tak malego dziecka. Te wszystkie koszmary powracaja do niej we snach przez wiele, wiele lat.
Mozna smialo powiedziec, ze na przygladzie Romy widzimy w jak bestialski sposob zabrano dziecinstwo milionom niewimnnych dzieci. Roma przezyla, ale wielu z nich nie mialo tyle szczescia. Mimo, ze ona przezyla, to nie potrafila byc szczesliwa, bo zawsze wracaly do niej te koszmary. Obrazy z wojny, z getta spowodowaly, ze cale zycie walczyla z depresja i naduzywala lekow, co o malo nie przyplacila zyciem.
Jest to ksiazka, ktora na dlugo zapada w pamieci czytelnika. Dla kogos, kto nigdy nie musial zyc w czasach wojny , tym bardziej jest to trudne do uwierzenia przez co inni przechodzili, jak dramatyczne bylo zycie ludzi wczasach wojny. Bylo to zycie, w ktorym trzeba bylo kazdej minuty walczyc o przetrwanie. Romie i jej mamie udalo sie dzieki polskiej rodzinie, ktora ich ukrywala.
Dodatkowa ciekawostka jest fakt, ze Roman Polanski byl kuzynem autorki i rowniez on, jako maly chlopiec przewija sie we wspomieniach autorki.
Ksiazka zawiera wiele zdjec z prywatnych zbiorow autorki.
Czytajmy ksiazki autobiograficzne, literature faktu, bo dzieki takim ksiazkom uczymy sie historii, a tragedie jak ta nigdy nie zostana zapomniane i miejmy nadzieje, ze nigdy sie nie powtorza.
Pozdrawiam, Kamilla
środa, 24 sierpnia 2016
Wspolne dzierganie i czytanie (47)
Witajcie,
Dzisiaj po wielu tygodniach postanowialm dolaczyc do zabawy u Maknety
Czytam dwie, jakze odmienne ksiazki , a robotka caly czas ta sama ...haftuje , haftuje, ale szydelko zaczyna sie do mnie usmiechac;))))
Pierwsza to kiazka Donny Leon "Zlote jajo". Ja ja czytam w wersji po angielsku, bo taka szybciej moglam zdobyc po przeczytaniu recenzji TU
Bardzo fajna ksiazka. Z pewnoscia nie bedzie to moje pierwsze i ostatnie spotkanie z ta autorka:)
Druga ksiazka, to "Dziewczynka w czerwonym plaszczyku" Romy Ligockiej . Wielu z Was z pewnoscia czytalo ta ksiazke. Ja od dluzszego czasu nosilam sie z zamiarem, wreszcie zaczelam i wlasciwie juz koncze. Ksiazke czytam w wersji elektronicznej.
Polecam obie ksiazki, Kamilla
niedziela, 21 sierpnia 2016
Haft z zapachem jasminu w tle
Witajcie,
Dlubie, dlubie, haftu przybywa, ale bardzo wolno:(
Mialam ambitny cel, aby skonczyc ten obrazek do konca wakacji, juz teraz wiem, ze nie uda sie...no nie dam rady, bo za wolno robie.
Dzisiaj taka luzna , relaksujaca niedziele wiec staram sie nadrobic te wszystkie dni, kiedy nie postawialam nawet jednego krzyzyka.
A jasmin pieknie mi pachnie :)
Sprawia, ze haftowanie staje sie jeszcze przyjemniejsze:)
Trzymajcie kciuki w dalszym ciagu:)
Pozdrawiam i zycze milego tygodnia...az trudno uwierzyc , ze to ostatni tydzien sierpnia.
Kamilla
sobota, 20 sierpnia 2016
Łów słów na sierpien
Witajcie,
W tym miesiacu udalo mi sie dolczayc do zabawy u Martuchy "Łów słów"
Slowem do zlowienia jest "DO"
I tak sie szczesliwie dla mnie zlozylo, ze wlasnie przeczytalam ksiazke Aleksandry Ziolkowskiej-Boehm "Kaja od RaDOsława, czyli historia Hubalowego krzyża ". Ksiazke czytalam w wersji elektronicznej.
Tytul: "Kaja od Radoslawa, czyli historia Hubalowego krzyza"
Autor: Aleksandra Ziolkowska-Boehm
Wydawnictow: Muza, 2014 (wersja elektroniczna)
Ilosc Stron:232
Kolejna ksiazka Pani Ziolkowskie-Boehm, na ktorej nie zawiodlam sie. Wspaniale opisane losy tytulowej Kai, ktora tak naprawde nazywala sie Cezaria Iljin-Szymanska. Kaja to byl jej konspiracyjny pseudonim.
Kaja byla jednym z trojga dzieci , miala brata Modesta, ktory niestety nie przezyl wojny i zostal zamordowany w Oswiecimiu oraz siostre Wiki, ktora rownie dzielnie walczyla w Powstaniu, a po wojnie zostala rzezbiarka. Kaja bylam architektem, jeszcze przed wybuchem wojny ukonczyla studia.
Kaja byla bardzo silna i odwazna kobieta, ktora nie obawiala sie poswiecic wlasnego zycia dla obrony ojczyzny. Wielka bohaterka, ktorej nie raz smierc zajrzala w oczy dozyla do pieknego wieku 91 lat.
A jak sie ma ten Hubalowy krzyz do naszej bohaterki?
Byl rok 1940. Marianna Cel, ktora walczyla przy boku majora Dobrzanskiego "Hubala" miala krzyz Virtuti Militari, ktory major otrzymal na dzien przed smiercia. Dala ona Kai ten krzyz na przechowanie i nigdy po niego nie wrocila. Od tej pory Krzyz "Hubala" towarzyszly Kai wszedzie. Ona sama bardzo go strzegla i wziela sobie za punkt honoru, aby go nie zgubic, lub tez nie zostal jej odebrany. Dzieki jej determinacji, krzyz istniej i obecnie znajduje sie w Izbie Pamięci majora Henryka Dobrzańskiego w Tomaszowie Mazowieckim.
Tak o tym opowiadala Kaja
Mezem Cezarii, juz po wojnie, zostaje kapitan Marek "Sep" Szymanski, ktory byl jednym z Hubalczykow, dzielnie walczyl w Powstaniu, zolnierz AK.
W zyciu Kai wydarzylo sie tak wiele zla, byla ona swiadkiem wielu cierpin ludzikich, jak rowniez sama doswiadczyla wielu krzywd. Nigdy jednak nie watpila w slusznosc swoich poczynan, walczyla z wielka determinacja i wielkim patriotyzmem.
Wspaniale byloby obejrzec film na podstawie ksiazki i losow Kai.
Zachecam do przeczytania tej ksiazki oraz innych napisanych przez Pania Aleksandre Ziolkowska-Boehm. Bohaterowie jej wszystkich ksiazke naprawde istnieli, a poprzez ich losy mozemy nauczyc sie historii oraz milosci do ojczyzny. Bohaterami jej ksiazke sa zwykli ludzie, ktorzy chcieli zyc, kochac, pracowac, ale niestety wojna, okupacja niemiecka a pozniej radziecka nie dala im takiej mozliwosci.
Pozdrawiam, Kamilla
W tym miesiacu udalo mi sie dolczayc do zabawy u Martuchy "Łów słów"
Slowem do zlowienia jest "DO"
I tak sie szczesliwie dla mnie zlozylo, ze wlasnie przeczytalam ksiazke Aleksandry Ziolkowskiej-Boehm "Kaja od RaDOsława, czyli historia Hubalowego krzyża ". Ksiazke czytalam w wersji elektronicznej.
Tytul: "Kaja od Radoslawa, czyli historia Hubalowego krzyza"
Autor: Aleksandra Ziolkowska-Boehm
Wydawnictow: Muza, 2014 (wersja elektroniczna)
Ilosc Stron:232
Kolejna ksiazka Pani Ziolkowskie-Boehm, na ktorej nie zawiodlam sie. Wspaniale opisane losy tytulowej Kai, ktora tak naprawde nazywala sie Cezaria Iljin-Szymanska. Kaja to byl jej konspiracyjny pseudonim.
Kaja byla jednym z trojga dzieci , miala brata Modesta, ktory niestety nie przezyl wojny i zostal zamordowany w Oswiecimiu oraz siostre Wiki, ktora rownie dzielnie walczyla w Powstaniu, a po wojnie zostala rzezbiarka. Kaja bylam architektem, jeszcze przed wybuchem wojny ukonczyla studia.
Kaja byla bardzo silna i odwazna kobieta, ktora nie obawiala sie poswiecic wlasnego zycia dla obrony ojczyzny. Wielka bohaterka, ktorej nie raz smierc zajrzala w oczy dozyla do pieknego wieku 91 lat.
A jak sie ma ten Hubalowy krzyz do naszej bohaterki?
Byl rok 1940. Marianna Cel, ktora walczyla przy boku majora Dobrzanskiego "Hubala" miala krzyz Virtuti Militari, ktory major otrzymal na dzien przed smiercia. Dala ona Kai ten krzyz na przechowanie i nigdy po niego nie wrocila. Od tej pory Krzyz "Hubala" towarzyszly Kai wszedzie. Ona sama bardzo go strzegla i wziela sobie za punkt honoru, aby go nie zgubic, lub tez nie zostal jej odebrany. Dzieki jej determinacji, krzyz istniej i obecnie znajduje sie w Izbie Pamięci majora Henryka Dobrzańskiego w Tomaszowie Mazowieckim.
Tak o tym opowiadala Kaja
A oto jak Kaja sama opowiedziała historię Hubalowego Krzyża:
„Krzyż Virtuti Militari majora Dobrzańskiego był ze mną całą okupację. Otrzymałam go w maju 1940 roku na przechowanie od „Teresy”, Marianny Cel, żołnierza oddziału majora Hubala. „Teresa” po śmierci majora ukrywała się na wsi i potem wyjechała do Warszawy. Ten Krzyż przyniosła mi na Puławską ze słowami: «Przechowaj”.
Przechowałam. Krzyż był ze mną pięćdziesiąt cztery lata.
Był ze mną pod panterką w Powstaniu Warszawskim na szlaku bojowym Wola, Starówka, kanały, Czerniaków, przeprawa przez Wisłę, szpital polowy w Aninie. Po ucieczce ze szpitala, w czasie wędrówki do Wilna w celu odszukania matki, trafił ze mną do piwnic NKWD w Białymstoku, a potem do obozu NKWD nr 41 w Ostaszkowie, gdzie nasi szewcy zrobili mu skrytkę w obcasie mego buta. Włożyłam tam krzyż i urwane od niego uszko, i wstążkę. Wszystko to było w obcasie. Teren był torfowy, jesienią i wiosną okolice obozu wokół jeziora Seliger stawały się podmokłe, a krzyż w obcasie zabezpieczony był tylko materiałem. Buty więc przemakały i stąd te „krwawe plamy” na wstążce.
Wrócił ze mną w tym obcasie do Polski w 1946 roku. Gdy wracałam, buty były prawie bez zelówek, przywiązałam je sznurkiem do nogi. Byle tylko nie zgubić obcasa. W ten sposób Krzyż Virtuti Militari majora Hubala wrócił ze mną do Polski.
I znowu - dla odreagowania go od poniewierki w bucie, wędrował ze mną. Tym razem w innym, dobrym celu. Został tymi podróżami jakby „oczyszczony” z błota i upokorzeń Ostaszkowa. Był ze mną nad grobem Napoleona w kościele Inwalidów w Paryżu, gdzie w 1947 pojechałam jako delegatka na Światową Wystawę Urbanistyki. W 1957 roku, 11 listopada, w rocznicę niepodległości, był na cmentarzu polskim w Monte Cassino, gdzie salutowali nam Kanadyjczycy, i kolejno w Castel Gandolfo na audiencji u Piusa XII. Był na Akropolu w Atenach i w Sparcie, w 1960 roku stałam z nim przed pustym sarkofagiem faraona wewnątrz piramidy Cheopsa w Gizie. W 1980 roku w ruinach pałacu Minosa na Krecie położyłam go na chwilę na kamiennym tronie.
Po raz pierwszy publicznie w telewizji powiedziałam o krzyżu po projekcji filmu Hubal. Nie opowiedziałam dokładnie jego losów, nie mówiłam o końcu Powstania, o przeprawie przez Wisłę w 1944 roku i o wędrówkach na Wschód.
Krzyż był u mnie do 1994 roku. Mój mąż, Marek Szymański, Hubalowy „Sęp", dowódca piechoty w oddziale majora Hubala, a po jego śmierci ostatni dowódca oddziału, po wojnie zorganizował Środowisko Hubalczyków, był wieloletnim prezesem tego środowiska, które miało siedzibę w naszym mieszkaniu. Krzyż Virtuti Militari Hubala był z nami.
Mezem Cezarii, juz po wojnie, zostaje kapitan Marek "Sep" Szymanski, ktory byl jednym z Hubalczykow, dzielnie walczyl w Powstaniu, zolnierz AK.
W zyciu Kai wydarzylo sie tak wiele zla, byla ona swiadkiem wielu cierpin ludzikich, jak rowniez sama doswiadczyla wielu krzywd. Nigdy jednak nie watpila w slusznosc swoich poczynan, walczyla z wielka determinacja i wielkim patriotyzmem.
Wspaniale byloby obejrzec film na podstawie ksiazki i losow Kai.
Zachecam do przeczytania tej ksiazki oraz innych napisanych przez Pania Aleksandre Ziolkowska-Boehm. Bohaterowie jej wszystkich ksiazke naprawde istnieli, a poprzez ich losy mozemy nauczyc sie historii oraz milosci do ojczyzny. Bohaterami jej ksiazke sa zwykli ludzie, ktorzy chcieli zyc, kochac, pracowac, ale niestety wojna, okupacja niemiecka a pozniej radziecka nie dala im takiej mozliwosci.
Pozdrawiam, Kamilla
sobota, 13 sierpnia 2016
Pomidory w natarciu
Witajcie,
Dzisiaj kulinarnie, chociaz nie mam tu zadnych aspiracji do prowadzenia bloga kucharskiego. Jednak pomidory dominuja w moim ogrodzie i w kuchni i chcialabym podzielic sie z wami pysznym przepisem na domowa salse.
Poprzednio jak robilam salse , to uzywalam tylko czerwonych pomidorow, ale tym razem dodalam takze zolte, no bo co z nimi robic tyle ich jest, a sa bardzo slodkie i naprawde smaczne.
Przepis jest na okolo 2,5 kg pomidorow, spazonych obranych ze skorki.
Do tego dodajemy 4 duze zielone papryki i 4 papryczki ostre, ja uzylam papryki jalapeno.
Do tego 1-2 cebule pokrojone w kosteczke
4 lyzki rozgniecionego czosnku
4 lyzeczki soli
pol szklanki octu 5%
Wszystko razem wrzucamy do garnka i gotujemy z godzinke na malym ogniu
Jest to potrawa meksykanska,a tam dodaja duzo swiezych lisci kolendry. Ja jednak omijam to w swoim przepisie , bo kolendry nie toleruje.
Po ugotowaniu przekladamy salse do sloiczkow, na dno sloiczka mozna dodac po 1-2 lyzce cukru, to wtedy nasza salsa bedzie slodko-ostra.
Zakrecamy i gotowe na zimowe wieczory do chipsow kukurydzianych.
Polecam:)
Milego weekendu, Kamilla
Dzisiaj kulinarnie, chociaz nie mam tu zadnych aspiracji do prowadzenia bloga kucharskiego. Jednak pomidory dominuja w moim ogrodzie i w kuchni i chcialabym podzielic sie z wami pysznym przepisem na domowa salse.
Poprzednio jak robilam salse , to uzywalam tylko czerwonych pomidorow, ale tym razem dodalam takze zolte, no bo co z nimi robic tyle ich jest, a sa bardzo slodkie i naprawde smaczne.
Przepis jest na okolo 2,5 kg pomidorow, spazonych obranych ze skorki.
Do tego dodajemy 4 duze zielone papryki i 4 papryczki ostre, ja uzylam papryki jalapeno.
Do tego 1-2 cebule pokrojone w kosteczke
4 lyzki rozgniecionego czosnku
4 lyzeczki soli
pol szklanki octu 5%
Wszystko razem wrzucamy do garnka i gotujemy z godzinke na malym ogniu
Jest to potrawa meksykanska,a tam dodaja duzo swiezych lisci kolendry. Ja jednak omijam to w swoim przepisie , bo kolendry nie toleruje.
Po ugotowaniu przekladamy salse do sloiczkow, na dno sloiczka mozna dodac po 1-2 lyzce cukru, to wtedy nasza salsa bedzie slodko-ostra.
Zakrecamy i gotowe na zimowe wieczory do chipsow kukurydzianych.
Polecam:)
Milego weekendu, Kamilla
poniedziałek, 8 sierpnia 2016
Z dedykacja dla Uli:)
Witajcie,
Dziasiaj wpis calkowicie zainpirowany przez Ule z "Anieslkiego Zakatka"
Z pewnoscia wielu z was odwiedza jej blog, a jesli nie to zachecam.
Ula robi piekne zdjecia i zawsze tak je ogladajac nawzdycham sie. Wczoraj dzieki inspiracji z jej wpisu chwycialam za aparat i takaie oto zdjecia powstaly.
Pieknie pachnaca gardenia
Hortensje
I takie rozne
I jeszcze jedna sparawa , rowniez zainspirowana prosba Uli.
Ula chciala zobaczyc obrazek mojego haftu, nad ktorym obecie pracuje.
Niestety nie mam zdjecia jak gotowa praca bedzie wygladac, mam tylko wydrukowany wzor, ktory zlozylam na potrzeby tego zdjecia i teraz Wam pokazuje.
A ja jestem na takim etapie
Takze jeszcze sporo przede mna.
Ulenko, dziekuje Ci jeszcze raz za inspiracje, mam nadzieje, ze te moje wprawki zdjeciowe nie sa takie do konca bleeee...
Pozdrawiam wszystkich, Kamilla
Dziasiaj wpis calkowicie zainpirowany przez Ule z "Anieslkiego Zakatka"
Z pewnoscia wielu z was odwiedza jej blog, a jesli nie to zachecam.
Ula robi piekne zdjecia i zawsze tak je ogladajac nawzdycham sie. Wczoraj dzieki inspiracji z jej wpisu chwycialam za aparat i takaie oto zdjecia powstaly.
Pieknie pachnaca gardenia
Hortensje
I takie rozne
I jeszcze jedna sparawa , rowniez zainspirowana prosba Uli.
Ula chciala zobaczyc obrazek mojego haftu, nad ktorym obecie pracuje.
Niestety nie mam zdjecia jak gotowa praca bedzie wygladac, mam tylko wydrukowany wzor, ktory zlozylam na potrzeby tego zdjecia i teraz Wam pokazuje.
A ja jestem na takim etapie
Takze jeszcze sporo przede mna.
Ulenko, dziekuje Ci jeszcze raz za inspiracje, mam nadzieje, ze te moje wprawki zdjeciowe nie sa takie do konca bleeee...
Pozdrawiam wszystkich, Kamilla
poniedziałek, 1 sierpnia 2016
Rozstrzygniecie zabawy
Witajcie,
Dzisiaj wpadam tylko na chwilke, aby oglosic , do kogo poleca lawendowo-koronkowe niespodzianki.
Do zabawy zglosilo sie 27 chetnych.
Random.org wylosowal numer 22 , a pod tym numerem ukrywa sie
CELA D
Gratuluje i bardzo prosze o adres do wysylki
Moj e-mail KamillaM@comcast.net
Dziekuje wszystkim za udzial w zabawie, witam nowe obserwatorki , no i do nastepnego razu:)
Pozdrawiam, Kamilla
Subskrybuj:
Posty (Atom)